niedziela, 11 listopada 2012

niedziela, 21 października 2012

Cytat rowerowy



To jest coś co bardzo lubię! 
Nie ważne czy jest to szosówka, czy rower górski czy tandem.
Cieszy mnie jazda rowerem! 


L. Armstrong


niedziela, 7 października 2012

Cytat rowerowy



Aby przygotować się do wyścigu, 
nie ma nic lepszego niż dobry bażant, 
odrobina szampana i kobieta. 


J. Anquetil

niedziela, 2 września 2012

Cytat rowerowy



Kolarstwo nauczyło mnie, że jeśli możesz osiągnąć coś bez wysiłku, 
to nie jest to satysfakcjonujące. 

G. Lemond

niedziela, 26 sierpnia 2012

Cytat rowerowy



Tak jak ideałem klasycznej kultury greckiej była perfekcyjna harmonia umysłu i ciała, 
tak człowiek i rower są perfekcyjną syntezą ciała i maszyny. 


R. Ballantine


niedziela, 5 sierpnia 2012

Cytat rowerowy



Najtrudniejszą rzeczą w wychowaniu dzieci 
jest nauczenie ich jazdy na rowerze. 
Bowiem siedzące chybotliwie, po raz pierwszy, na rowerze dziecko, potrzebuje jednocześnie wsparcia i wolności.


S. Wilson

niedziela, 29 lipca 2012

środa, 25 lipca 2012

O swobodzie jaką daje rower



Tego lata Ptasiek i ja urywamy się z domu. Nie planowaliśmy tego zawczasu. Często jeździmy rowerami do Filadelfii, na Parkway, w okolice muzeum sztuki, akwarium i Instytutu Franklina. Na Cherry Street jest galeria z rysunkami ptaków. Chodziliśmy tam patrzeć. Ptaśka rysunki są lepsze. Ptasiek mówi, że malarze niewiele wiedzą o żywych ptakach. Mówi, że martwy ptak przestaje być ptakiem — to tak jakby chcieć namalować ogień patrząc na popiół. (...)
Któregoś dnia zachciało nam się przepedałować przez most aż do New Jersey. Zatrzymujemy się po drugiej stronie mostu, w Camden. Mieliśmy zamiar wracać tego samego popołudnia, aż tu nagle widzimy drogowskaz do Atlantic City.
Mamy przy sobie cały majątek — forsę ze sprzedaży gołębi, dwadzieścia trzy dolary. Zazwyczaj trzymaliśmy ją w tej samej dziurze co sznurową drabinkę, ale tym razem zabraliśmy ze sobą.
Bocznymi drogami pedałujemy w stronę Atlantic City. Odkąd mamy jasność, co robimy, zaczynamy bardzo uważać na gliniarzy. Chcemy się zmyć z pola widzenia, zanim będzie ciemno.
Noc przesypiamy na polu, w pomidorach. Jest zimno, chociaż to lato. Zjadamy chyba po dziesięć pomidorów na łeb, z chlebem i coca-colą, które kupiliśmy w Camden. Rano budzimy się zziębnięci do szpiku kości. Zaczynam się łamać, czy nie wrócić do domu. Ptasiek chce koniecznie jechać nad ocean: jeszcze nigdy nie widział morza. Jego starzy są biedniejsi od moich i nie mają samochodu. Ponieważ i tak już oberwę jak się patrzy za to, że nie wróciłem na noc, to co mi w końcu zależy. Co oni mi w ogóle mogą zrobić? Stary Vittorio może mnie najwyżej sprać na kwaśne jabłko; zabić mnie nie zabije.
Do Atlantic City docieramy po południu. Na widok oceanu Ptasiek dostaje małpiego rozumu. Podoba mu się dosłownie wszystko, od początku do końca. Podoba mu się szum i podoba mu się zapach, i mewy też mu się podobają. Lata tam i z powrotem wzdłuż samej granicy wody i wymachuje rękami. Całe szczęście, że zbliża się wieczór; przynajmniej mało ludzi go zobaczy. (...)
Prowadzimy rowery wzdłuż pomostu aż na Steel Pier. Ale mamy frajdę: możemy sobie nakupić hot dogów, ile nam się zechce, i wszystkie bilety w wesołym miasteczku. Kupujemy dwufuntowe pudełko cukierków toffi, żeby mieć co jeść na kolację, i wracamy na plażę, tam gdzie nikogo nie ma. Znajdujemy dobre miejsce z ciepłym piaskiem i zakopujemy się. (...)
Turlamy się na rowerkach. Wciąż uważamy na gliny. To coś fantastycznego czuć się takim wolnym: nie trzeba lecieć do domu, nikt nie czeka z obiadem, nic nie robisz, tylko kręcisz nogami i gapisz się na krajobraz. Nawet nie wiedziałem, jak strasznie byłem dotychczas uwiązany.
Jadąc ustalamy, że nocować będziemy na plażach, a w dzień będziemy siedzieć nad morzem w słońcu. Co nam będzie potrzeba ze sklepu, to zwędzimy. Poza tym na tyłach restauracji są zawsze wielkie pojemniki na resztki; pożywimy się. W Armii Zbawienia kupimy stare koce i garnek; będziemy sobie gotować pod pomostem.                                                                             
William Wharton, „Ptasiek”

Już jakiś czas temu zaczęłam pisać tę krótką notkę do powyższego cytatu, ale dopiero teraz, ponownie wracając do jej pisania po upływie pewnego czasu, zaczęłam sie zastanawiać czy jest ona w ogóle konieczna? Te kilka zdań jest tak dobitnych i oczywistych, że chyba każdy potrafi dostrzec przemawiającą przez nie spontaniczność i beztroskę dzieciaków poniesionych hen przed siebie na dwóch kółkach. Jadących z garścią pieniędzy w kieszeni, bez żadnego przygotowania, bez zapasów jedzenia, odzieży czy w ogóle czegokolwiek. (Taka postawę i formę podróżowania można porównać do obecnie istniejącego trendu w turystyce rowerowej – ultralalight (superlekka), czyli ludzi jeżdżących na dłuższe wycieczki rowerowe z minimalna ilością sprzętu).
Przyjaciele „urywają się z domu” i jadą przed siebie, bo tak im się akurat zachciało. Z jednej strony takie zachowanie można ganić i uznać za nieodpowiedzialność młodego człowieka, (choć chłopcy potrafili sobie radzić, organizować jedzenie i inne rozrywki), z drugiej jednak ukazuje, jaką wolność i swobodę daje rower i jak niebezpiecznie jest czasem na niego wsiąść, gdyż nie wiadomo, dokąd nas powiezie.
I tu, nie wiedzieć, czemu, nasuwają mi sie słowa starego Bilba (J.R.R. Tolkien, „Władca Pierścieni - Drużyna Pierścienia”) A droga wiedzie w przód i w przód, choć sie zaczęła tuz za progiem, w dal przede mną mknie na wschód, a ja wciąż za nią tak jak mogę...” i drugi, może nawet bardziej trafny „Niebezpiecznie wychodzić za własny próg, trafisz na gościniec i jeżeli nie powstrzymasz swoich nóg, ani sie spostrzeżesz, kiedy cie poniosą...” które tak wspaniale oddają całą istotę wędrowania, w tym wypadku pieszego, ale myślę ze równie dobrze można je odnieść do podróży rowerowych.

Przytoczony cytat Whartona dobitnie mówi o niezależności, spontaniczności i wolności, jaką daje jazda na rowerze, a także o łatwości i elastyczności w podejmowaniu decyzji podczas takich wycieczek. Bo czyż i nam nie zdarza się jechać po prostu przed siebie, albo skręcić w jakąś boczną, urokliwą drogę, ot tak, bo coś nas w niej pociąga, lub zboczyć z wcześniej obranego kursu, gdyż coś innego nas zainteresowało.

W powieści rower towarzyszy głównemu bohaterowi prawie nieustannie (w okresie jego dzieciństwa) „Ptasiek pedałuje wytrwale, dzień w dzień, deszcz nie deszcz”. Choć rower nie jest głównym tłem wydarzeń, odgrywa jednak bardzo istotną rolę w kilku sytuacjach, a dla głównego bohatera jest niezmiernie ważny „Kupił [Ptasiek] go [rower] za własne pieniądze, jeszcze jak miał nie więcej niż dziesięć lat. Rower jest staroświecki, ma wielkie koła i starodawne wąskie opony bez dętek. Wszyscy naokoło mają opony balonowe i torpedo, ale balonówa na dwudziesto-ośmiocalowym zaledwie kole, to nie dla Ptaśka. Ptasiek pompuje opony, że mało nie trzasną, i jeździ na tym rowerze z obłędną szybkością. Potrafi na nim utrzymać równowagę w miejscu, tylko przez skręcanie od czasu do czasu przedniego koła. Widziałem go, jak tak siedział po pięć, dziesięć minut, patrzył na coś albo na kogoś, a potem momentalnie ruszał z miejsca, nawet nie dotykając nogą ziemi. Ale umie zrobić piruet: podnosi przednie koło i okręca rower jak konia na rodeo. I dba o niego. Szprychy i obręcze zawsze się błyszczą jak nowe. Na dobrą sprawę w ogóle nie schodzi z tego roweru.”

Na rowerze chłopiec czuł się pewny siebie, wolny i swobodny. Rower odrywał go, bowiem od ziemi – dosłownie i w przenośni. Dawał mu złudzenie lotu – przybliżał do ulubionych ptaków, a także uwalniał od realnego świata i ludzi, którzy go nie rozumieli.
Ptasiek próbował także wykorzystać rower do prób latania, ale o tym trzeba samemu przeczytać;) 
Książka ta jednak to nie tylko rowerowe perypetie chłopców, rowery stanowią jedynie tło niektórych wspomnień. Opowieść porusza wiele innych, bardzo istotnych zagadnień takich jak dojrzewanie, przyjaźń, obsesja, wojna, szaleństwo, a przede wszystkim pragnienie wolności tak różnie definiowane przez każdego człowieka. Wszystko to przedstawione jest w bardzo ciekawej formie. Autor z niezwykłą wprawą i umiejętnością ukazuje ludzkie charaktery, lęki i pragnienia, dzięki czemu wyłania się naprawdę dobra, choć może „ciężka” powieść psychologiczna. Jeżeli jeszcze nie zapoznaliście się z twórczością W. Whartona, to bardzo ją polecam! 

niedziela, 22 lipca 2012

Cytat rowerowy




Bądź jednością z wszechświatem. 
Jeśli tego nie potrafisz, bądź chociaż jednością ze swoim rowerem.

Lennard Zinn

niedziela, 8 lipca 2012

niedziela, 22 kwietnia 2012

Cytat rowerowy



Tolerancja jest najwspanialszym darem rozumu -
wymaga od mózgu takiego samego wysiłku, jak przy zachowaniu równowagi podczas jazdy na rowerze.


Helen Keller

niedziela, 15 kwietnia 2012

Cytat rowerowy



Czyszczenie roweru jest jak czyszczenie toalety. 
Jeśli robisz to regularnie, jest łatwe. 
Jeśli czekasz - staje się naprawdę odrażającym doświadczeniem.

S. Gravenites

niedziela, 1 kwietnia 2012

Cytat rowerowy



Świat jest jak kościół, wiatr w uszach jak chór, 
a kierownica to ołtarz przed którym się modlę.

niedziela, 25 marca 2012

niedziela, 26 lutego 2012

Cytat rowerowy




Człowiek na rowerze jest prawie całkiem oderwany od ziemi, 
właściwie wolny od siły ciążenia i tarcia

"Ptasiek" W.Wharton

niedziela, 19 lutego 2012

Cytat rowerowy




Relaksuje się rozkładając rower na części, 
a następnie z powrotem go składając.


M. Pfeither

niedziela, 12 lutego 2012

Cytat rowerowy



Zbyt często słyszę ludzi chwalących się przejechanymi danego dnia kilometrami, niż tym co widzieli. 

L. L'Amour 

niedziela, 22 stycznia 2012

niedziela, 15 stycznia 2012

Bolesław Prus raz jeszcze, a jego słowa nadal aktualne!



Może się mylę; nim mnie jednak kto przekona, będę nadal sądził, 
że rower jest jedną z najznakomitszych machin wieku XIX. 
Kolej żelazna daje nam wprawdzie szybkość 30 wiorst* na godzinę, ale jest jednocześnie latającym więzieniem, którego nie wolno mi ani opuścić, ani zatrzymać, a które muszę dzielić z towarzystwem, nie zawsze przypadającym mi do smaku. Zaś rowerem przenoszę się z szybkością 20 wiorst na godzinę (notabene ja z szybkością ośmiu wiorst), jadę, kiedy mi się podoba, popasam lub odpoczywam, gdzie chcę, i – nie mam sąsiadów.


Bolesław Prus, Kurier Codzienny nr 175, 27 czerwca 1894 r.




*wiorsta to ok. 1067 m 

czwartek, 12 stycznia 2012

Blog roku 2011



Jak już wspominałam, zgłosiłam mojego bloga do konkursu.
Jeżeli podoba się Wam ten blog i uważacie, że powinien być zauważony i dotrzeć do szerszej publiczności, proszę głosujcie! 

Ślijcie SMSy o treści H00563 na numer 7122 (1,22zł).

Możecie także rozesłać wici do znajomych i zachęcić ich do oddania głosu:) 

Z góry dziękuję:) 


PS. Głosowanie trwa do 19/01/12 do godziny 12. Dochód z SMSów ma zostać przeznaczony na cele charytatywne. 











niedziela, 8 stycznia 2012

Bolesława Prusa pobożne życzenia wciąż niespełnione, wciąż aktualne




Bodajbyśmy doczekali w zdrowiu: tak tanich rowerów, ażeby nawet najskromniejszy pracownik mógł zdobyć się na kupno tej szacownej machiny. Tak wygodnych dróg bocznych, ażeby po najgorszej z nich mogli jeździć. [...] Takich stosunków, ażeby zarówno chłop, jak i mały mieszczanin, zobaczywszy na swoim terytorium cyklistę, witał go z radością jako człowieka, który zawsze przywozi otuchę, 
a niekiedy dobrą radę w codziennych kłopotach.

B. Prus, wpis w księdze pamiątkowej Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów, 1896







niedziela, 1 stycznia 2012

Cytat rowerowy



A więc czytelniku i czytelniczko! 
Jeśli masz pieniądze, kupuj rower. 
Nie wyobrażaj sobie, że w nim siedzi diabeł, nie lękaj się trudów początkowej nauki, nie lekceważ go jako zabawkę, ale naucz się jeździć i wyjeżdżaj jak najczęściej i najdalej za miasto. W krótkim czasie zgrubieją ci muskuły, odzyskasz sen, apetyt i dobry humor, staniesz się człowiekiem zdrowym, dzielnym i podziękujesz niżej podpisanemu, że cię tak gorliwie zachęcał.

B. Prus, Kurier Codzienny, 1891





Tak oto ponad 100 lat temu zachęcał do jazdy na rowerze Bolesław Prus, wychwalając jego zbawienny wpływ na zdrowie i dobre samopoczucie.