poniedziałek, 11 lipca 2011

Nobliści na rowerach



Piotr i Maria nie należeli do niewolników mody. Kiedy się jednak już do czegoś przekonali, wkładali w to całe serce. Tak właśnie było z jazdą na rowerze. Niedługo po ślubie pozowali w ogrodzie w Sceaux do fotografii, stojąc obok rowerów, […] na kołach, zamiast powszechnie jeszcze używanych obręczy gumowych, znajdują się już opony nowoczesnego typu, napełniane powietrzem. Kierownica roweru Marii jest ozdobiona girlandą kwiatów; zarówno ona, jak i Piotr ubrani są od stóp do głów w zalecane do jazdy stroje. Garnitur Piotra składa się z krótkiej, luźnej marynarki i szerokich spodni. Maria ma na sobie słomkowy kapelusz o wąskim rondzie (który, jak dowodziła autorka podręcznika jazdy na rowerze dla pań, "nie zsunie się z głowy w żadnych okolicznościach"), dopasowaną, ale niezbyt obcisłą bluzkę z nakładanym kołnierzykiem. Na nogach ma, podobnie jak Piotr, męskie pantofle na gumie, a zamiast długiej spódnicy podkolanówki oraz szarawary, "zebrane w kolanach, wykończone tasiemką i zapinane na guzik".


Tuż po ślubie Maria zaczęła prowadzić pełny i staranny zapis wydatków, który odzwierciedlał wszystkie najbardziej typowe potrzeby francuskiego burżuazyjnego gospodarstwa domowego z lat dziewięćdziesiątych XIX stulecia. […] Przez następnych kilka lat zapiski w rubryce „bicyclettes” wykazują regularne wydatki na naprawy, części i ekwipunek rowerowy. Odnotowane są tam zakupy wentyli, szprych i sworzni oraz smaru. Do każdego roweru potrzebna była lampa naftowa, by oświetlać drogę w nocy. Trzeba było również opłacać corocznie podatek rowerowy, gdyż posiadanie roweru uważano jeszcze wówczas za luksus, choć w rzeczywistości stał się on już rozrywką klas niższych. Do tego dochodziły jeszcze wydatki na ubranie rowerowe - buty, kalosze na niepogodę, strój dla Marii uszyty specjalnie przez krawca. Na dłuższe wyprawy zabierano mapy dla rowerzystów (nowość na rynku).
Latem 1895 roku, Maria i Piotr wsiedli do pociągu i ruszyli wraz ze swymi rowerami na północ nad morze [w podróż poślubną]. Jeździli wybrzeżem od jednej wioski rybackiej do drugiej. "Lubiliśmy melancholię wybrzeży Bretanii oraz rozległe przestrzenie porosłe jałowcem i wrzosem, sięgające aż do krańców Finistere, podobnych pazurom czy zębom, wcinającym się w wiecznie przelewające się fale"[…].
Nawet w stolicy państwo Curie wykorzystywali swe rowery, kiedy tylko mogli. W soboty i niedziele oraz w czasie świąt jeździli po okolicach Paryża, na południe do Fontainebleau, gdzie "brzegi Loing, usiane jaskrami, były dla Piotra Curie przedmiotem zachwytu", oraz na północ, do lasu Compiegne, który "upajał nas na wiosnę swą delikatną zielenią i nieskończonymi kobiercami z barwinków i anemonów". Raz w tygodniu Piotr i Maria jeździli do domu rodziców Piotra w Sceaux, oddalonego o trzynaście kilometrów od ich paryskiego mieszkania.
Życie Marii Curie S. Quinn


Gorąco polecam biografię Marii Curie, Susan Quinn. Książka napisana jest lekkim, bardzo przystępnym językiem, dzięki czemu czyta się ją jak intrygującą powieść, szczegółowo wnikającą w historię życia rodziny Skłodowskich, a następnie Curie. W bardzo plastyczny sposób ukazuje detale z codziennego życia Marii oraz jej zmagania z przeciwnościami losu, jej samodzielność, wolę walki i nieustępliwość w dążeniu do celu. Ukazuje losy polskiej emigrantki w Paryżu, jej wzloty i upadki, zaszczyty i upokorzenia, radości i smutki. Książką skupia się głównie na życiu bohaterki, nie wnika w drobiazgowe zagadnienia naukowe (choć nie są one całkiem pominięte) dzięki czemu jest ona przystępna dla przeciętnego czytelnika, nie tylko fizyka czy chemika. Książka, na przykładzie Marii, ukazuje także sytuację kobiet i ich dążenie do emancypacji (prawa do nauki i pracy) na przełomie XIX i XX wieku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz