Oto krótka
historia pewnego Szweda, który w wieku 66 lat pokonał trasę wyścigu Sverigeloppet - wyścigu o długości Szwecji, czyli około 1000 mil.
Gustaf
Håkansson
Gustaf przez
cale życie jeździł rowerem i dożył 102 lat. Znany był,
jako "Fizycznie niepowstrzymany", kiedy to w 1927, mając 42 lata pokonał
rowerem góry na północy Szwecji.
Pewien Szwed w 1951 roku chciał wziąć
udział w wyścigu Sverigeloppet mając wówczas 66 lat. Organizatorzy odrzycili jednak jego kandydaturę właśnie ze względu na wiek. W wyścigu mogli brać bowiem udział kolarze do 40
roku życia. Organizatorzy uważali ze Gustaf nie ma dość siły i wytrzymałości,
aby konkurować z o połowę młodszymi kolarzami.
Gustaf był
jednak uparty i pewny swoich możliwości, przyjechał na linię startu rowerem. Pokonał w tym celu 660mil(!), chciał w ten sposób udowodnić, że jest w stanie pokonać takie odłeglości. Organizatorzy byli jednak nieubłagani i nie zgodzili się na start Gustafa w wyścigu. Stary Szwed niezbyt się tym przejął i ruszł swoim starym, ciężkim rowerem wyposażonym w błotniki, przednią lampkę i sakwy, tuż za oficjalnymi uczestnikami wyścigu. Zaczął swój rajd minutę po ostatnim zawodniku,
ubrany w koszulę z numerem "0" jako swoim numerem
startowym.
Oficjalny wyścig odbywał się etapami - kolarze dojeżdżali do punktów kontrolnych, tam spędzali noc, jedni i odpoczywali, a następnego dnia rano ruszali dalej. Hakansson jednak, jako osoba niebiorącą oficjalnie udziału w wyścigu, nie musiał zatrzymywać się na te przymusowe odpoczynki. Dlatego też jechał bez przerwy nawet dwa-trzy, śpiąc jedynie po parę godzin na dobę. Przez pierwsze 3 dni spał w sumie zaledwie 5 godzin. Dzięki takiej taktyce uzyskał znaczną przewagę nad pozostałymi uczestnikami. Wielu twierdzi, że tym samym złamał regulamin wyścigu, jednak jak mógł to zrobić, skoro teoretycznie nie brał w nim udziału? Nie otrzymał również głównej nagrody, mimo że pojawił się na mecie jako pierwszy.
W pewnym miejscu
Gustaf został zatrzymany przez policje i zmuszony do odbycia badania
lekarskiego, które jednak wykazało, że jest on w dobrej formie i może kontynuować
wyścig.
Gustaf nosił długą,
gęstą brodę, która sprawiała, że wyglądał jeszcze starzej niż był w rzeczywistości. Organizatorzy wyścigu obawiali się, że jego uczestnicy zostaną wyśmiani przez publiczność, że pokonał
ich tak straty człowiek.
Gazety zainteresowały się tym najstarszym uczestnikiem wyścigu, "Dziadek ze Stali", jak go przezwano, stał się sławny, a krajanie śledzili jego rajd przez kraj i gorąco go dopingowali.
Gazety zainteresowały się tym najstarszym uczestnikiem wyścigu, "Dziadek ze Stali", jak go przezwano, stał się sławny, a krajanie śledzili jego rajd przez kraj i gorąco go dopingowali.
Szweda nic nie było w stanie powstrzymać, nawet złapana tuż przed metą (i jedyna na całej trasie) guma,
nie zraziło go to, a widząc na horyzoncie notabli miejskich doszedł do wniosku, że byłby to wstyd teraz naprawiać koł i ostatnie 700 metrów przejechał na
kapciu;)
Hakansson przybył
na metę wyścigu w Ystad po 6 dniach, 14 godzinach i 12 minutach od chwili
startu, a 24 godziny przed pozostałymi uczestnikami.
Następnego
dnia po zakończeniu wyścigu, odbywały się uroczystości i parada na jego cześć, uzyskał
także audiencje u Króla Szwecji Gustawa VI Adolfa.
Po swoim
wyczynie często występowała w reklamach. Podróżował także po kraju, odwiedzał
starszych ludzi i śpiewał im swoje pieśni, można by go określić rowerowym
bardem.
W 1959 odbył
rowerowa podróż do Jeruzalem, aby odwiedzić to święte miasto.
Swoja
ostatnia podróż rowerową odbył w wieku ponad 100 lat.
Jak widzicie, nie wolno posądzać ludzi po pozorach, po ich wieku czy wyglądzie. A z Gustafa Hakanssona należy brać i stawiać za przykład siły, wytrwałości i hartu ducha!
Jak widzicie, nie wolno posądzać ludzi po pozorach, po ich wieku czy wyglądzie. A z Gustafa Hakanssona należy brać i stawiać za przykład siły, wytrwałości i hartu ducha!